Publikacja po 26 latach ….

W latach 80-tych, będąc studentem PG  pracowałem jako dziennikarz. W „Dzienniku Bałtyckim” dorobiłem się nawet swojej stałej rubryki: „W świecie bitów i bajtów”.  Moje artykuły były związane generalnie z opisem tego co otacza studenta i co go boli. Po studiach publikowałem więcej artykułów o tematyce gospodarczej  i społecznej.

W 1991 r. napisałem artykuł  „Wiatrem historii w oczy – Przekreślić Pokolenie.” Żadna redakcja nie wyraziła zgody na  opublikowanie go, a byłem z nim  prawie wszędzie.  Od macierzystego „Dziennika Bałtyckiego” po „Tygodnik Solidarność”.  Cóż takiego niewłaściwego zawierał ten materiał ?

Artykuł zacząłem cytując Alexisa de Tocqueville: „… Największa nawet nierówność nie drażni ludzi, jeśli wszystkie możliwości są nierówne, wszelako najmniejsze nawet różnice wydają się szokujące pośród powszechnego zrównania.”

W swoim artykule próbowałem wstawić się za pokoleniem moich rodziców, które przeżyło koszmar  II wojny światowej, a potem mozolnie, społecznie odbudowało majątek narodowy w warunkach narzuconego nam  potwornego komunizmu. Teraz ten majątek miał trafiać do znikomej, uprzywilejowanej  kasty przypadkowych osobników, dosłownie  za … grosze. Bez żadnej rekompensaty.  Co gorsze, całe pokolenie ludzi wychowane w warunkach gwarantowanego przez państwo bezpieczeństwa funkcjonowania (zapewniona praca, pomoc w uzyskaniu mieszkania, darmowe szkolnictwo, leki itp.) zostało rzucone na głębokie morze „krwiożerczego” kapitalizmu.

Będą ofiary – takie odnosiłem wrażenie.

Niestety tamten okres był nacechowany jakimś dzikim pędem ku nowemu. Nic się nie liczyło. Wszystko co w najmniejszym chociaż stopniu odwoływało się do  refleksji, próby podjęcia dyskusji, czy w dobrą stronę wszystko to idzie, było  poddawane totalnej krytyce, hejtowi.  Znowu mieliśmy do czynienie z jedynie słuszną ideologią. Tocqueville na przykładzie rewolucji francuskiej postawił tezę, że rewolucja stanowi zawsze kontynuację obalanego ustroju . Niestety.

Byłem  w tamtych czasach gorącym zwolennikiem pomysłów odnoszących się do powszechnego uwłaszczenia. Niestety  zostały poddane totalnemu hejtowi.

Nie wiem, czy ktokolwiek przeczyta ten artykuł sprzed 26 lat, ale z ogromną satysfakcją sam opublikuję go na swoim blogu (jest pożółkły napisany na starej maszynie do pisania , na formatce do pisania artykułów z „Dziennika Bałtyckiego”):

 

Początek

Rok 1989 to koniec komunizmu. Początek zupełnie czegoś innego w naszym kraju. Również początek działalności mojej firmy doradczej PBO sp. z o.o. Zaczęliśmy od wydania informatora o Polsce, polskiej gospodarce, ustawodawstwie,  wydając katalog w języku angielskim, zawierający również opis kilkuset firm poszukujących inwestorów zagranicznych. Niemal wszystkie polskie przedsiębiorstwa zainteresowane były wtedy prywatyzacją, często powołaniem „joint venture” z inwestorem zagranicznym. W roku 1990 mając zamówienie z Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą nasz katalog „Polish Business Offers” znalazł się praktycznie we wszystkich zakątkach świata, głównie w polskich konsulatach i placówkach

handlowych. Było to pierwsza i jedyna anglojęzyczna pozycja na rynku, która

 

zawierała poważne analizy podstawowych gałęzi naszej gospodarki i po raz pierwszy przetłumaczone na język angielski ustawy gospodarcze. Słowo wstępne zamieścił Wicepremier Leszek Balcerowicz. Przedsięwzięcie okazało się dużym sukcesem, był dodruk i znaczący odzew inwestorów zagranicznych. To był niezły zaczyn do rozpoczęcia działalności doradczej w zakresie prywatyzacji i restrukturyzacji polskich przedsiębiorstw państwowych.